wtorek, 18 czerwca 2013

Corpo blues (pl/en)

Po dzisiejszym dniu upokarzającej, bezsensownej harówy doszedłem do jednego wniosku: bycie pokornym i usłużnym to najgorsze, co można zrobić przy poszukiwaniu pracy. Owszem, łatwiej się znajdzie jakieś zatrudnienie - tym "jakimś" jest najczęściej korponiewolnictwo i płaszczenie się przed pierwszym lepszym szmaciarzem, którego taki niewolniczy los ci podstawi w roli klienta. "Klientowi" wolno wszystko - kląć,  obrażać, przerywać, rzucać słuchawką i bezczelnie wykolejać tok rozmowy (na przykład odpowiadając "Nie, i co teraz?" na pytanie, na które jedyną logiczną odpowiedzią będzie zawsze "tak"). Korporobaczkowi wolno tylko trzymać się ustalonych zasad, być grzecznym i co najwyżej słabiutko zaprotestować, kiedy wybryki "klienta" osiągną poziom kwalifikujący się do ciężkiego łomotu korekcyjnego.

Dlatego założyłem sobie szczytny cel: do żadnej następnej pracy nie podchodzić z pozycji suplikanta. Podobno jestem nieprzeciętnie inteligentny i mam sporo naturalnego talentu, więc, do cholery, nie pozwolę już robić z siebie szmaty. Mamy w Polsce rynek pracodawcy, ale tylko dlatego, że pracownicy nie umieją zacisnąć pasa i mierzyć wyżej, niż totalne dno. I co im to daje? I tak jadą na głodowych pensjach, i tak ich całe życie wypełnia praca, bo kredyt, bo ubezpieczenie samochodu, bo długi rosną.

Jeśli twoje długi rosną mimo pracy, to albo żyjesz ponad stan, albo czas poszukać lepszych zarobków. Bo im bardziej urabiasz ręce po łokcie, tym bardziej pracodawca widzi, że ci zależy. A im bardziej to widzi, tym chętniej będzie sobie pozwalał: najpierw dowali huk roboty z wyśrubowanymi normami, a potem powie "sorry, ale nic dla ciebie nie mam" i pośle na dwutygodniowe niepłatne wakacje - za mało czasu, żeby znaleźć coś lepszego, a za dużo, żeby się taki "wypoczynek" opłacał.

Dlatego dosyć. Jestem tu uwiązany na projekcie, ale to mocno ograniczona czasowo smycz, a pierwsze kroki ku nowemu, bardziej zuchwałemu szukaniu pracy już podjąłem. Prawdopodobnie tym razem zostanę potraktowany jako anomalia i olany, ale już wiem, że to lepsza droga, niż lizanie butów każdemu, kto zamacha mi obietnicą roboty przed nosem.

A w razie czego zawsze mam moje małe projekty, które póki co nie przynoszą zysku, ale nadal rokują. Ale o tym już kiedy indziej...

=+=

I'm slowly unwinding after today's hard, pointless, humiliating work and I'm certain about one thing: being humble and subservient is the worst thing you can do while searching for a job. Sure, it's easier to find some ind of employment that way - usually involving corporate slavery and complete humiliation by every single lowlife that happens to be your customer. The type of customer who will insult you, refuse to cooperate, cut in when you're talking, disconnect while you're on the phone, or derail the conversation on purpose (real life example: "a guy answering "no, so whatcha gonna do about it?" when the only logically possible answer to your question is "yes"). The corpoworm you've become is only allowed to follow the rules, smile and nod, swallow the insults and perhaps mildly disagree when the "customer" reaches levels of dickery which in any real life scenario would result in serious bodily harm to the jerkass.

This is why I've decided to try a different approach: from now on, when looking for work, I will do so with dignity. I've been told that I'm more intelligent than the average bear and I supposedly have a talent for learning new skills, so why should I allow potential employers to treat me like regular trash? Sure, employers dominate the job market in Poland and dictate the rules, but only because employees don't have the guts to stand up for themselves and try for anything better. So most just try to get by on half-legal arrangements with less than minimum wage, overworked and depressed, because they have to pay the bills, the loans, the overdue mortgage, whatever.

Here's a hint: if you try to work hard and still get deeper in debt every day, you're doing it wrong - either you're still consuming too much, or you should get a better paid job. Because if you stay in your current hamster wheel, just trying to go faster and faster, then your boss will see your determination and try to squeeze even more out of you. Expect a huge extra workload (extra payment? forget it!) on one week and then an unpaid two weeks' break, because "sorry, we have nothing for you at the moment". And just when you're fed up with waiting and try to find a new job, heads up! "Come in tomorrow, there's a load of work for you to do. No excuses."

Enough is enough. I'm stuck on the current project, but it won't last forever. In fact, we're finishing it this week. Meanwhile, I've already sent out my first job application with a new, self-confident mindset. They might ignore it, or consider me some kind of a freak, but I don't care. Insolent people get ahead where bootlickers get trampled.

And if that doesn't work, I still have a few ideas. Ideas which haven't brought me any profit yet, but who knows?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz